Wyjazdowa Quiet Book
Książeczki Quiet Book zamieszkały w naszym domu na dobre. Zawsze w plecaku mam którąś z naszych książeczek przy sobie – czy to poczekalnia u lekarza czy nudne długie oczekiwanie gdzieś tam- otwieram plecak, wyjmuję książeczkę i mam zajęcie dla Milenki.
Problem z tymi książeczkami jest taki, że nie nadążam produkować nowych, gdy poprzednie Milenka zna na pamięć i bywa, że nie chce nimi się zająć tylko urywa mi przysłowiowy tyłek. Postanowiłam więc zrobić jedną dużą księgę, w której w zależności od fantazji będę mogła wymieniać zadania i która zawsze w swoim środku będzie miała coś nowego.
Zrobienie takiej książeczki jest naprawdę banalnie proste i zachęcam Was gorąco do stworzenia własnych.
Co będziemy potrzebować?
Jakiś segregator, resztki materiałów, klej na gorąco lub klej Magik.
Z czeluści bałaganu w pokoju chłopaków wygrzebałam jakiś ich stary, niepotrzebny im segregator, do tego resztki materiału w marchewki i klej na gorąco. Segregator okleiłam materiałem używając zarówno kleju Magik jak i kleju na gorąco. Spokojnie materiał będzie trzymał się na samym Magiku.
I tak powstała okładka mojej książeczki:
Na klej Magik możecie przykleić na okładkę co tylko fantazja Wam podsunie – może imię dziecka wycięte z kolorowego papieru? Ja zdecydowałam się, że nasza książeczka będzie bez zdobień z jednego konkretnego powodu: będę ją nosiła w moim plecaku a przy częstym wyjmowaniu i wkładaniu obawiam się, że wszystkie ozdoby by odpadły.
Co do środka? I tu właśnie tkwi genialność pomysłu stworzenia quiet book w segregatorze – możecie tam wpinać co tylko chcecie i zmieniać zawartość kiedy tylko chcecie.
Jesteście ciekawi co włożyłam na początek do naszej?
Pierwsza strona to ćwiczenia motoryki małej. Na kawałku filcu naszyłam klamrę do zapinania i „przesuwaczek” – wiecie jak to działa – dziecko musi ścisnąć dwoma palcami (chwyt pęsetkowy) i przesunąć w górę lub w dół. Aby strona dobrze trzymała mi się w segregatorze, wyszyłam dwie dziurki na guziki i wpięłam kartę do segregatora.
Kolejne zadanie to liczenie do 10 – czyli pieczemy babeczki. Na każdej babeczce jest cyfra a w plastikowej koszulce na dokumenty wierzch babeczek. Zadnie polega na policzeniu rodzynek i przyporządkowaniu właściwej góry babeczki do dołu.
Kolejna strona to ćwiczenie motoryki małej. Mamy serek a w nim dziurki. W kieszonce siedzi myszka którą trzeba przewlec przez dziurki w serze 🙂
Kolejna strona to po prostu przybornik (dwie kieszonki) na klej, nożyczki itp – wkładane, bądź wyjmowane w zależności od zawartości kolejnych kart.
Dalej mamy przybornik na kredki oraz koszulkę z czystymi kartkami do rysowania, kolorowankami i planszami do rysowania po śladzie.
Jako kolejną kartę wpięłam koszulkę kopertową z zapięciem. Wrzuciłam do niej kwadraty z pianki z różnymi wzorami – będziemy ćwiczyć sekwencje.
Do kolejnej koszulki kopertowej wrzuciłam parę spinaczy które Milenka będzie przypinać na koszulce bądź okładce całej książeczki. Gdy jej się znudzi planuję wrzucać tam różności typu druciki kreatywne, koraliki i sznurek do nawlekania itp.
Do kolejnej koszulki wrzuciłam parę plansz do zabawy w spostrzegawczość:
I znów po prostu kolejna koszulka, a w niej książeczka do ćwiczeń.
Czas na trochę czytania – czyli do kieszonki wskakują sylabki.
Zalaminowaną kartę pracy z gąskami i sylabami przedziurkowałam dziurkaczem i wpięłam do segregatora. Gąski nie odpadają ponieważ są przymocowane na rzepy.
Użyte materiały:
- okładka: stary segregator, resztki materiału, klej na gorąco, klej Magik.
- wnętrze: koszulki na dokumenty, koszulki kopertowe z zapięciem, filc, kulka silikonowa do wypchania myszki, kawałek tasiemki.