Uczę się mówić….
Seria zeszytów „Uczę się mówić” przygotowana przez Dagmarę Śmiałkowską i Romę Frańczak jest przeznaczona dla wszystkich dzieci z zaburzeniami komunikacji. Zeszyty te są parte na zasadach Metody Krakowskiej, która w sytuacji problemów w kształtowaniu się mowy stosuje dwa podejścia – stymulację komunikacji werbalnej podczas dialogu z terapeutą/rodzicem oraz programowanie języka polskiego.
Bez umiejętności rozumienia i samodzielnego stawiania pytań dziecko nie może zbudować systemu językowego i rozwijać pozostałych funkcji poznawczych, dlatego też w zeszytach „Uczę się mówić” autorki zwracają uwagę na stosowanie pytań, dzięki którym budowane są pierwsze linearne związki językowe. Kolejność pytań w zeszytach umotywowana jest etapami rozwoju mowy, frekwencją wyrazów w słowniku dziecka oraz potrzebami komunikacyjnymi.
Seria zeszytów „Uczę się mówić” składa się z kart z obrazkami oraz etykiet do wycięcia. Każdy zeszyt formatu A4 jest zbindowany na sprężynie. W miarę pracy z zeszytem pierwszym dziecko poznaje rzeczowniki, czasowniki i dopełniacz rzeczownika, a następnie zaczyna budować proste zdania. W zeszycie drugim dziecko poznaje kolejne rzeczowniki (odpowiedzi na pytania do biernika) i buduje zdania z użyciem poznanych dotąd wyrazów.
Z tego co mi wiadomo zeszytów z tej serii jest pięć ( a może sześć?), my na chwilę obecną skupiamy się na pracy na dwóch pierwszych zeszytach.
Na początku pracowałam z Milenką n tych zeszytach zgodnie z sugestiami autorek: jednorazowo wycinałam określoną porcję etykietek (np. 5-6), które później wspólnie z córką przyklejałyśmy na właściwe miejsca. Etykiety rozkładałam obok zeszytu, czytałam pytanie, Milenka odpowiadała i przyklejałyśmy właściwą etykietę. Być może taki sposób pracy jest dobry dla dzieci które potrafią się skupić dłużej na jednym zadaniu – Milenka do nich nie należy. Szybko nudziło jej się przyklejanie etykiet jak i praca z tym zeszytem.
Sytuacja diametralnie zmieniła się gdy, pewnego wieczora po prostu wycięłam wszystkie etykiety, przykleiłam na właściwe miejsca i tak skończony zeszyt dałam Milence. Teraz nauka stała się przyjemnością. Obracała sama kolejne kartki, ja zadawałam pytania, Milena odpowiadała. Sama bardzo chętnie sięga po te zeszyty, jednak wymuszam na niej poprawne odpowiedzi czyli np. Co to? Jajko. Czego nie ma? Nie ma jajka. Każdorazową złą odpowiedź typu: Nie ma jajko. konsekwentnie poprawiam, aż odpowie poprawnie. Nawet jakby to miało być 10 razy: Nie ma jajka, powtórz: nie ma jajka.
Jej „hura optymizm” na widok tych zeszytów więc trochę ostygł, nadal jednak chętnie na nich pracuje, a poprawna forma dopełniacza rzeczownika to nasza pięta Achillesowa. Milence właśnie to sprawia największą trudność. Usiłuje oszukiwać i na pytania Co to? Samolot. Czego nie ma? Odpowiada ochoczo: odleciał. 😉 Albo: zniknął.
Każdorazowa „sesja” z tymi zeszytami to około 10-15 minut w zależności od „stanu zmęczenia materiału” 😉
Zeszyt pierwszy to 77 stron a drugi 52 strony z ćwiczeniami. Cena każdego zeszytu dość porażająca portfel (waha się od 80 do 60 zł) – nie warto więc kupować na zapas wszystkich zeszytów jednocześnie, a po kolei zgodnie z rytmem pracy i nabywaniem umiejętności językowych dziecka.
Reasumując: razem z Milenką serdecznie polecamy!