Sekwencje słuchowe z Królikiem Bonifacym
Mowa jest linearnym procesem który przebiega w czasie, a jakiekolwiek zaburzenia w zakresie sekwencyjnego odbioru i przetwarzania bodźców akustycznych mają istotny wpływ na percepcję i produkcję wypowiedzi językowych. Dlatego tak bardzo ważne w rozwoju mowy są różnorodne ćwiczenia słuchowe.
Trzeba pamiętać, że uwaga słuchowa wymaga naprawdę dużego wysiłku i ćwiczenia słuchowe nie powinny trwać długo. Jeszcze do niedawna wydawało mi się to strasznie proste – zapamiętać i odtworzyć sekwencję 3 dźwięków. Z mojego błędnego mniemania szybko wyprowadziła mnie Pani Agata Gładowicz podczas warsztatów „Stymulowanie rozwoju mowy dziecka”. Pokazała obecnym, że tak naprawdę uwagę słuchową może rozproszyć byle detal – stukot kroków w oddali, głośniejsza rozmowa w drugim pokoju, trzaśnięcie drzwiami.
Pani Agata wyjęła ze swojej przepastnej torby zestaw instrumentów muzycznych, rozdała je zebranym i rozpoczęliśmy ćwiczenia, które uświadomiły mi jak trudno zachować koncentrację podczas ćwiczeń słuchowych i jak trudne są to ćwiczenia dla nas dorosłych – a co dopiero dla dzieci! Pierwsze ćwiczenia były stosunkowo łatwe – każdy na swoim instrumencie wygrywał sekwencję dźwięków podaną przez poprzednika plus dodawał własną sekwencję. To było w miarę łatwe – widzieliśmy osobę która, gra, widzieliśmy ruchy jej ręki – działał więcej niż jeden zmysł…
Poziom trudności tego samego ćwiczenia drastycznie wzrósł – gdy uczestnicy mieli zamknięte oczy. Sama na sobie doświadczyłam tego jak trudne jest wsłuchiwanie się: czy to już gra osoba obok mnie? A może jeszcze ta która siedzi ciut dalej? Wysłuchanie sekwencji dźwiękowej, zapamiętanie, odtworzenie plus dodanie własnej sekwencji, wcale nie okazało się takie banalnie proste. Powiem wprost – sprawiło mi to ogromną trudność. Do tego kroki na korytarzu, trzaśnięcie drzwiami – cały ten szum tła tak skutecznie mnie rozpraszał, że nie byłam wstanie poprawnie odtworzyć dość łatwej sekwencji słuchowej.
To ćwiczenie uświadomiło z jakim ogromnym problemem boryka się moja córka, jak trudno jej jest zrozumieć sekwencję dźwięków i odtworzyć ją – bo mowa, to przecież sekwencja wydawanych przez nas dźwięków. Przyznam, że trochę zaniedbywałam ćwiczenia słuchowe u córki. Warsztaty uświadomiły mi na własnej skórze jak ważny jest to element terapii.
Oczywiście od razu przystąpiłam do działania i w chwili obecnej nie ma dnia w którym nie wykonujemy różnorodnych ćwiczeń słuchowych. Wykonujemy wiele różnych ćwiczeń – zaczynamy od ćwiczeń niewerbalnych – takich jak identyfikowanie usłyszanego dźwięku, różnicowanie dźwięków, wygrywamy sekwencje dźwiękowe itp. W jednym z kolejnych wpisów napiszę Wam i pokażę w jaki sposób ćwiczymy uwagę słuchową używając dźwięków niewerbalnych. Dziś chciałabym się skupić na dźwiękach werbalnych i ćwiczeniach rozumienia języka.
Jest ich naprawdę wiele, a nie chcę Was przynudzać opisywaniem wszystkich ćwiczeń jakie wykonujemy na raz – zostawię to sobie na kolejne wpisy 😉
Jednym z naszych ulubionych ćwiczeń słuchowych są: sekwencje słuchowe. Nim przystąpię z córką do ćwiczeń sekwencji słuchowych zawsze robię jej mała rozgrzewkę.
Przygotowuję jakiś materiał obrazkowy, są to zwykle 3 obrazki , załóżmy: miś, piłka i autko. Podaję polecenie: Podaj mi misia. itp. Po paru powtórzeniach z podawaniem różnych obrazków, nagle wprowadzam do utartego schematu „podaj mi” inny element: Pokaż mi gdzie jest miś. I tutaj sprawa często nam się komplikuje, bo widzę, że córka nie wyłapuje całego przekazu słownego, a skupia się tylko na ostatnim – czyli tym co ma być na obrazku, a nie co z obrazkiem zrobić: wskazać czy podać.
Po chwili tego typu ćwiczeń „rozgrzewkowych” przechodzę do właściwych ćwiczeń słuchowych. Dziś będziemy ćwiczyć z Królikiem Bonifacym. Trzeba pamiętać, że aby dziecko się nie znudziło, trzeba wciąż zmieniać zestawy pomocy – dlatego robię i kupuję ich córce tak dużo. Zapewniam jej maksymalną różnorodność, tak aby każde nasze ćwiczenie było zabawą, nowością, frajdą, aby chętnie ćwiczyła. I udaje mi się to, bo córka na każde moje słowa „chodź mam dla ciebie zabawę…” biegnie i szybko siada przy stoliku gotowa do ćwiczeń 🙂
O tym, jak na różne sposoby ćwiczymy sekwencje słuchowe pisałam w tym wpisie i jeśli jeszcze nie czytaliście – gorąco zachęcam. Dziś jednak skupimy się Bonifacym, bo przygotowałam córce nowe pomoce 🙂
Jak ćwiczymy z Królikiem Bonifacym? Tak samo jak przy każdych innych sekwencjach słuchowych – tylko w bardzo kolorowej, atrakcyjnej formie 🙂 Podaję córce planszę, rozkładam cztery etykietki z obrazkami (bo powoli przechodzimy już do sekwencji trójelementowych, więc daję jej jedną więcej)
Po czym opowiadam krótką historyjkę: Otóż Królik Bonifacy zaprosił do swojego domku na drzewie przyjaciół: owcę, koguta i pająka.
Zadaniem córki jest uważnie wysłuchać sekwencję zwierzątek jaką podaję i ułożyć na kolejnych okienkach. Przy paru pierwszych sekwencjach wskazuję kolejno okienko, wymawiając nazwę zwierzątka, które ma trafić do odpowiedniego okienka, później tylko wymawiam sekwencję ze zwierzątkami. Ważne jest aby rodzic nie wodził wzrokiem po obrazkach z wymawianą sekwencją, bo dziecko mimowolnie nawet będzie śledziło ruchy jego głowy, oczu i odwzorowywało sekwencję nie ze słuchu – ale tak, jak rodzic wodził oczami – a nie o to nam w tym ćwiczeniu chodzi.
Naszą pomoc podkleiłam rzepami, bo jak już wielokrotnie wspomniałam moja córka bardzo się denerwuje gdy śliskie etykietki jej się przesuwają i skupia się na ponownym ich równym ułożeniu zamiast kładzeniu kolejnej etykietki ze zwierzątkiem. Rzepy uniemożliwiają przesuwanie się etykietek i córka może się skupić na wyszukaniu kolejnego obrazka z sekwencji jaką wypowiedziałam.
I na koniec chciałabym jeszcze tylko przypomnieć żelazne zasady – pamiętajcie o tym, aby ćwiczyć przy stoliku, wyłączyć wszelkie zbędne źródła dźwięku typu radio czy wirująca pralka, która akurat w najmniej spodziewanym momencie skończy pranie i zacznie piszczeć, że już skończyła. Ćwiczenia słuchowe są krótkie i naprawdę nasza pralka czy zmywarka może tę chwilę poczekać na pauzie 😉 Ćwiczenia słuchowe w związku z tym, że są naprawdę bardzo trudne dla wielu dzieci nie powinny trwać jednorazowo dłużej niż 5 d0 6 minut – tak zaleca Jagoda Cieszyńska.
Nasze są jednak ciut dłuższe i planuję je zawsze na około 10-15 minut jednorazowo, przy czym już nie powtarzam ćwiczeń słuchowych w trakcje jednej 60 minutowej sesji terapeutycznej. Za to często w środku dnia, nie podczas „sesji stolikowej”- jak nazywam nasze ćwiczenia – prowokuję córkę do wysłuchiwania i powtarzania różnego typu sekwencji słuchowych. Parę przykładów? Proszę bardzo:
Robię sobie kawę, córce herbatę, córka kręci mi się koło nóg, biorę dwie łyżeczki do herbaty i nim woda w czajniku nam się zagotuje, wygrywam łyżeczką rytm na blacie śpiewając: bam, bam bom. Po czym proszę: teraz ty i wręczam jej łyżeczkę.
Wkładam pranie do pralki i wystukuję palcem na obudowie sekwencję bim, bim, bach! Później kolej na córkę. Ogólnie: stukamy, pukamy, nucimy, śpiewamy – przy okazji najróżniejszych czynności, gdy ona ćwiczy a nie wie że ćwiczy 🙂 I to jest właśnie najgenialniejsze: że rodzic, przebywając na co dzień z dzieckiem może być jego najlepszym terapeutą „przy okazji” robienia obiadu, herbaty, wstawiania prania, wkładania sztućców ze zmywarki do szuflady wygrywając sekwencję łyżką i widelcem.
Świat dźwięków nas otacza zewsząd i z każdego przedmiotu można wydobyć interesujący dźwięk, stworzyć krótką sekwencję i sprowokować dziecko do wysłuchania i naśladowania. Bo nic bardziej nie będzie bawiło dziecko jak możliwość walenia łyżkami w garnki, sitka czy pokrywki, stukania w okienko pralki itp.
Odkrywajcie z dziećmi świat dźwięków wokół nas i wygrywajcie je na wszystkim co macie pod ręką.
To co? Idziemy zrobić sobie kawę i wystukać łyżeczką o kubek śpiewając: bim, bom, bim? 🙂
ćwiczę z KreatywneWrota.pl ćwiczenia lewopółkulowe sekwencje słuchowe zabawy logopedyczne
4 komentarze
Skąd takie piękne instrumenty? Grafika rewelacja, zawsze jestem pod wrażeniem!
Pani Justynko, dziękuję bardzo 🙂
Instrumenty (poza cymbałkami) kupiłam na Moje Bambino – wybrałam mniejszą paczkę bo ceny mają dość wysokie, a my tworzymy także własne instrumenty np. gitarę z pudełka i gumek recepturek czy grzechotki z butelek z ryżem w środku. Tak więc taki mały pakiecik jest dla nas wystarczający a Milenka najbardziej luby tamburyn i muzyczne jajka 🙂
Królik Bonifacy już zalaminowany 🙂 Jeszcze raz dziękuję za udostępnianie pomocy!
Mam jednak problem z rzepami. Czy mogłaby Pani podzielić się swoją metodą przyklejania rzepa do folii?
Z góry dziękuję za pomoc
Witam Pani Joanno 🙂
Tak podzielę się chętnie, bo to żadna tajemnica. 🙂
W każdej pasmanterii lub lepszym papierniczym można kupić rzepy samoprzylepne.
Kupuje się na na metry. Aczkolwiek w papierniczych ceny są kosmiczne. Ja polecam kupić tak, jak kupuję ja: większą ilość (5-7 metrów) na allegro.
Ceny na allegro są zdecydowanie niższe niż w pasmanteriach.
Jeśli ma Pani klej na gorąco, może spróbować Pani podkleić zwykły rzep klejem na gorąco. Ale dużo z tym roboty – zdecydowanie szybciej i łatwiej jest z tymi rzepami samoprzylepnymi 🙂
Pozdrawiam!